Strona główna » Newsy » Nissan 370Z Roadster - nasz test Japończyka
20. 01. 2011 // P. Mokwiński
W krainie niebezpiecznie mocnych roadsterów, nastał martwy okres. Śnieg za oknem, szklanka na ulicach, a słupek rtęci z uporem maniaka trzyma sztamę z ujemną stroną skali termometru. W takich warunkach, trudno nawet marzyć o wyprowadzeniu ponad 300-konnego potwora z garażu. Nam się jeszcze udało zakosztować jazdy jednym z ciekawszych Japończyków w ostatnich dniach dobrej aury.
Nissan 370Z ma bogatą przeszłość. Jego pierwowzór pojawił się w Kraju Kwitnącej Wiśni już pod koniec lat 60. Od tego czasu, zdążył dojrzeć i stać się pełnowartościowym autem sportowym o zabarwieniu lekko bulwarowym. Z pewnością, nie powinno go zabraknąć na promenadach polskich kurortów nadmorskich. Wyróżniałby się tam nietuzinkową stylistyką i zwracającym na siebie uwagę dźwiękiem 6-cylindrowego silnika.
W stosunku do poprzednika, zmniejszyła się długość całkowita o 69 mm, rozstaw osi o kolejne sto, natomiast nieznacznie zwiększono szerokość konstrukcji wraz z rozstawem przednich jak i tylnych kół. Bryle nadano ponadto nieco więcej wyrazistych kształtów. Duża ilość rozmaitych kanciastych przetłoczeń przemieszanych z krągłościami, czyni ten pojazd jedynym w swoim rodzaju. Zwłaszcza muskularny i delikatnie przygarbiony tył, który zdaje się straszyć innych kierowców dwiema skrajnie umieszczonymi końcówkami wydechu.
Podobnymi emocjami nacechowano wnętrze samochodu, gdzie każdy o wzroście nie przekraczającym 190 centymetrów, poczuje się bardzo komfortowo. Na przyzwoicie wyprofilowanych fotelach, można poczuć się jak w prawdziwym sportowym aucie. Mocno trzymają one korpusy podróżujących, gwarantując tym samym kontrolę nad autem podczas jazdy na granicy przyczepności. Ponadto zapewniają odpowiedni poziom wygody w dalszych wypadach za miasto, chroniąc nasze kręgosłupy przed niepotrzebnymi bólami. Korzystne wrażenie podtrzymuje wystrój deski rozdzielczej i bliskość wszelkich urządzeń pokładowych.
Dynamicznie zaprojektowana kierownica ze sporej wielkości łopatkami i przyciskami obsługującymi chociażby radioodbiornik, świetnie leży w dłoniach. Do tego jakość zastosowanych materiałów wykończeniowych, wreszcie pasuje do auta za kwotę 200 tysięcy złotych. Jest to duży postęp w stosunku do poprzednika. Kokpit centralny częściowo obszyto skórą, zaś resztę wyłożono miękkimi w dotyku tworzywami. Jedyne zastrzeżenia można mieć do poskrzypujących elementów mocujących dach. Ów odgłosy, potrafią być chwilami dość irytujące. Niemniej, całość budzi bardzo pozytywne odczucia, choć osoby cierpiące na klaustrofobię, mogą mieć delikatne problemy z aklimatyzacją.
Na koniec warto jeszcze zwrócić uwagę na funkcjonalność tego japońskiego roadstera. Bagażnik o pojemności 235 litrów z pewnością pozwoli na załadunek jednej większej walizki, albo zestawu kijów golfowych, o czym raczył poinformować producent, umieszczając weń stosowną naklejkę. Żeby to ciekawe rozwiązanie wykorzystać, trzeba na pole golfowe dojechać, a to nie będzie takie proste, przynajmniej w naszym kraju.
Zawieszenie Nissana okazuje się być bardzo twarde, przez co wjechanie w jakąkolwiek nierówność, skutecznie przenosi się na kręgosłupy dwójki pasażerów. Nie ułatwiają również sprawy, 19-calowe obręcze z naciągniętymi nań niskoprofilowymi walcami, nie nadążającymi z amortyzowaniem nawet najmniejszych niedoskonałości w jezdni. Z drugiej jednak strony, gdy poruszamy się po równym jak stół asfalcie, 370Z potrafi dać mnóstwo radości z jazdy. 328 koni mechanicznych przenoszonych na tylną oś, katapultuje samochód do pierwszej setki w niewiele ponad 5 sekund i zatrzymuje wskazówkę prędkościomierza dopiero na wartości 250 km/h.
Oczywiście zanim wykorzystamy cały potencjał 6-cylindrowej jednostki napędowej, warto najpierw oswoić się z mocą. Japoński roadster jest mocno zabudowany i nieco przytłaczający, więc jego 100-procentowe wyczucie, nie przyjdzie nam tak łatwo. Gdy już jednak oswoimy się z pokaźnym stadkiem koni, uśmiech nie będzie znikał z twarzy. Po wyłączeniu elektronicznych systemów wspomagających trakcję, każdorazowe mocniejsze wciśnięcie pedału gazu, zakołysze nerwowo tyłem pojazdu, zamiesza oponami w miejscu, zostawi ślad na asfalcie i dym w powietrzu, po czym wystrzeli do przodu, odchylając delikatnie auto od osi jezdni.
Zaprawieni w bojach z łatwością wprowadzą kabriolet w poślizg w zakrętach i bez trudu obrócą kilkakrotnie w miejscu, zostawiając na nawierzchni czarny okrąg o niewielkim promieniu. „Zetka” spisze się także w codziennej eksploatacji. Automatycznie otwierany dach, umili latem czas spędzany za kierownicą, natomiast wytrwali zawodnicy pewnie zdecydują się też używać go zimą, bo wydajne ogrzewanie minimalizuje niekorzystny wpływ mrozu na organizm człowieka. Odstraszać od intensywnej eksploatacji może jedynie wysokie spalanie. Wynik rzędy 15-20 litrów w mieście, nie powinny nikogo dziwić. Majestatycznie pokonywana trasa, pozwoli zaoszczędzić dodatkowe kilka litrów paliwa wysokooktanowego.
Nissan z materiałowym poszyciem dachu i podstawowym wyposażeniem, uszczupli kieszeń potencjalnego klienta o 206 tysięcy złotych. Po doposażeniu go w kilka mniej lub bardziej przydatnych ekstrasów, cena wzrośnie o kolejne 20 tysięcy. W porównaniu z konkurencją, to niezła okazja. Auta spod znaku BMW, czy Porsche okażą się znacznie droższe.
Japończyk to propozycja dla młodych duchem i spragnionych mocnych wrażeń kierowców. W razie potrzeby, sprawdzi się również w roli typowego auta bulwarowego, pozwalającego rozkoszować się pięknem roztaczającego się wokół krajobrazu. Niezależnie od sytuacji, frajda z jazdy ogromna.
Podstawowe dane techniczne:
Silnik: 3696 cm3
Moc: 328 KM przy 7000 obr./min
Moment obrotowy: 363 Nm przy 5200 obr./min
Skrzynia biegów: automatyczna, 7-stopniowa
Liczba, układ cylindrów: 6, w układzie V
Wymiary (dł./szer./wys.): 4250/1845/1325 mm
Rozstaw osi: 2550
Masa własna: 1535 kg
Średnia emisja CO2: 254 g/km
Osiągi:
0-100 km/h: 5,8 sekundy
Prędkość maksymalna: 250 km/h
Zużycie paliwa:
Miasto: 15,8 (17,5 w teście)
Trasa: 8,1 (11,5 w teście)
Cykl mieszany: 10,9 (13,5 w teście)
Nissan 370Z ma bogatą przeszłość. Jego pierwowzór pojawił się w Kraju Kwitnącej Wiśni już pod koniec lat 60. Od tego czasu, zdążył dojrzeć i stać się pełnowartościowym autem sportowym o zabarwieniu lekko bulwarowym. Z pewnością, nie powinno go zabraknąć na promenadach polskich kurortów nadmorskich. Wyróżniałby się tam nietuzinkową stylistyką i zwracającym na siebie uwagę dźwiękiem 6-cylindrowego silnika.
W stosunku do poprzednika, zmniejszyła się długość całkowita o 69 mm, rozstaw osi o kolejne sto, natomiast nieznacznie zwiększono szerokość konstrukcji wraz z rozstawem przednich jak i tylnych kół. Bryle nadano ponadto nieco więcej wyrazistych kształtów. Duża ilość rozmaitych kanciastych przetłoczeń przemieszanych z krągłościami, czyni ten pojazd jedynym w swoim rodzaju. Zwłaszcza muskularny i delikatnie przygarbiony tył, który zdaje się straszyć innych kierowców dwiema skrajnie umieszczonymi końcówkami wydechu.
Podobnymi emocjami nacechowano wnętrze samochodu, gdzie każdy o wzroście nie przekraczającym 190 centymetrów, poczuje się bardzo komfortowo. Na przyzwoicie wyprofilowanych fotelach, można poczuć się jak w prawdziwym sportowym aucie. Mocno trzymają one korpusy podróżujących, gwarantując tym samym kontrolę nad autem podczas jazdy na granicy przyczepności. Ponadto zapewniają odpowiedni poziom wygody w dalszych wypadach za miasto, chroniąc nasze kręgosłupy przed niepotrzebnymi bólami. Korzystne wrażenie podtrzymuje wystrój deski rozdzielczej i bliskość wszelkich urządzeń pokładowych.
Dynamicznie zaprojektowana kierownica ze sporej wielkości łopatkami i przyciskami obsługującymi chociażby radioodbiornik, świetnie leży w dłoniach. Do tego jakość zastosowanych materiałów wykończeniowych, wreszcie pasuje do auta za kwotę 200 tysięcy złotych. Jest to duży postęp w stosunku do poprzednika. Kokpit centralny częściowo obszyto skórą, zaś resztę wyłożono miękkimi w dotyku tworzywami. Jedyne zastrzeżenia można mieć do poskrzypujących elementów mocujących dach. Ów odgłosy, potrafią być chwilami dość irytujące. Niemniej, całość budzi bardzo pozytywne odczucia, choć osoby cierpiące na klaustrofobię, mogą mieć delikatne problemy z aklimatyzacją.
Na koniec warto jeszcze zwrócić uwagę na funkcjonalność tego japońskiego roadstera. Bagażnik o pojemności 235 litrów z pewnością pozwoli na załadunek jednej większej walizki, albo zestawu kijów golfowych, o czym raczył poinformować producent, umieszczając weń stosowną naklejkę. Żeby to ciekawe rozwiązanie wykorzystać, trzeba na pole golfowe dojechać, a to nie będzie takie proste, przynajmniej w naszym kraju.
Zawieszenie Nissana okazuje się być bardzo twarde, przez co wjechanie w jakąkolwiek nierówność, skutecznie przenosi się na kręgosłupy dwójki pasażerów. Nie ułatwiają również sprawy, 19-calowe obręcze z naciągniętymi nań niskoprofilowymi walcami, nie nadążającymi z amortyzowaniem nawet najmniejszych niedoskonałości w jezdni. Z drugiej jednak strony, gdy poruszamy się po równym jak stół asfalcie, 370Z potrafi dać mnóstwo radości z jazdy. 328 koni mechanicznych przenoszonych na tylną oś, katapultuje samochód do pierwszej setki w niewiele ponad 5 sekund i zatrzymuje wskazówkę prędkościomierza dopiero na wartości 250 km/h.
Oczywiście zanim wykorzystamy cały potencjał 6-cylindrowej jednostki napędowej, warto najpierw oswoić się z mocą. Japoński roadster jest mocno zabudowany i nieco przytłaczający, więc jego 100-procentowe wyczucie, nie przyjdzie nam tak łatwo. Gdy już jednak oswoimy się z pokaźnym stadkiem koni, uśmiech nie będzie znikał z twarzy. Po wyłączeniu elektronicznych systemów wspomagających trakcję, każdorazowe mocniejsze wciśnięcie pedału gazu, zakołysze nerwowo tyłem pojazdu, zamiesza oponami w miejscu, zostawi ślad na asfalcie i dym w powietrzu, po czym wystrzeli do przodu, odchylając delikatnie auto od osi jezdni.
Zaprawieni w bojach z łatwością wprowadzą kabriolet w poślizg w zakrętach i bez trudu obrócą kilkakrotnie w miejscu, zostawiając na nawierzchni czarny okrąg o niewielkim promieniu. „Zetka” spisze się także w codziennej eksploatacji. Automatycznie otwierany dach, umili latem czas spędzany za kierownicą, natomiast wytrwali zawodnicy pewnie zdecydują się też używać go zimą, bo wydajne ogrzewanie minimalizuje niekorzystny wpływ mrozu na organizm człowieka. Odstraszać od intensywnej eksploatacji może jedynie wysokie spalanie. Wynik rzędy 15-20 litrów w mieście, nie powinny nikogo dziwić. Majestatycznie pokonywana trasa, pozwoli zaoszczędzić dodatkowe kilka litrów paliwa wysokooktanowego.
Nissan z materiałowym poszyciem dachu i podstawowym wyposażeniem, uszczupli kieszeń potencjalnego klienta o 206 tysięcy złotych. Po doposażeniu go w kilka mniej lub bardziej przydatnych ekstrasów, cena wzrośnie o kolejne 20 tysięcy. W porównaniu z konkurencją, to niezła okazja. Auta spod znaku BMW, czy Porsche okażą się znacznie droższe.
Japończyk to propozycja dla młodych duchem i spragnionych mocnych wrażeń kierowców. W razie potrzeby, sprawdzi się również w roli typowego auta bulwarowego, pozwalającego rozkoszować się pięknem roztaczającego się wokół krajobrazu. Niezależnie od sytuacji, frajda z jazdy ogromna.
Podstawowe dane techniczne:
Silnik: 3696 cm3
Moc: 328 KM przy 7000 obr./min
Moment obrotowy: 363 Nm przy 5200 obr./min
Skrzynia biegów: automatyczna, 7-stopniowa
Liczba, układ cylindrów: 6, w układzie V
Wymiary (dł./szer./wys.): 4250/1845/1325 mm
Rozstaw osi: 2550
Masa własna: 1535 kg
Średnia emisja CO2: 254 g/km
Osiągi:
0-100 km/h: 5,8 sekundy
Prędkość maksymalna: 250 km/h
Zużycie paliwa:
Miasto: 15,8 (17,5 w teście)
Trasa: 8,1 (11,5 w teście)
Cykl mieszany: 10,9 (13,5 w teście)
Podobne artykuły
Nissan 370Z Nismo 2014 - nowe informacje na temat japońskiego coupe
Nissan 370Z Nismo - teraz mocniejszy i stabilniejszy na zakrętach
Targi w Chicago: Nissan 370Z po dyskretnym face-liftingu
Podobne galerie
Najnowsze video więcej »
Tagi więcej »